Przejęcie kontroli nad kontami bankowości elektronicznej, profilami w mediach społecznościowych czy firmową stroną internetową – to tylko niektóre potencjalne skutki przechwycenia przez hakerów karty SIM. Jak się okazuje, do przeprowadzenia całej operacji przestępcy potrzebują naprawdę niewiele. Co potrzeba? Wystarczy prawdziwe imię i nazwisko oraz numer telefonu osoby, którą chcą okraść. W większości przypadków takie dane bez trudu znaleźć mogą w mediach społecznościowych.
W przeprowadzonym przez przedstawicieli ESET w Wielkiej Brytanii eksperymencie występująca w roli „przestępcy” osoba skontaktowała się z operatorem sieci, w której zarejestrowana była karta SIM „ofiary”. W rozmowie z działem obsługi klienta poinformowała o rzekomej kradzieży telefonu oraz chęci uzyskania kopii karty SIM. Do uwiarygodnienia swojej tożsamości musiała jednak podać dwie cyfry z numeru PIN. Numer PIN „ofiary” eksperymentu zawierał cyfry wchodzące w skład daty urodzin członka jej rodziny, którą można było ustalić na podstawie postów z mediów społecznościowych.
– Wielu użytkowników, aby ułatwić sobie życie, stosuje jeden, łatwy do zapamiętania numer PIN. Nierzadko jest on związany z ważnymi dla danej osoby datami, na przykład rokiem urodzin. To woda na młyn dla przestępców. Z jednej strony wygoda użytkownika w podejściu do zarządzania hasłami, a z drugiej nieostrożne dzielenie się prywatnością w mediach społecznościowych to główne czynniki, które znacząco ułatwiają przestępcom przejmowanie naszych osobistych danych – mówi Kamil Sadkowski, starszy analityk zagrożeń ESET.